wtorek, 17 listopada 2020

Rozdział 2 - Cuda się zdarzają

    Temperatura w księgarni zdawała się spaść o dobrych parę stopni. Dziewczyna wybałuszyła oczy niczym pięć galeonów, mrugając po chwili niespokojnie. Dla pewności uszczypnęła się w nadgarstek, jakby to miało rozwiązać całą tę dziwną sytuację. Jednak się pomyliła. Oj i to bardzo.


    - Zamknij usta Granger, bo nie wyglądasz zbyt inteligentnie – poczuła się jak na zajęciach z eliksirów. Ten głos mógł należeć tylko do jednej osoby...

    - Merlinie... profesor Snape? - wyrzuciła chyba z siebie zbyt entuzjastycznie, bo spotkała się z pytającym spojrzeniem mężczyzny. - Pan... pan żyje!

    - Żyję i mam się dobrze – dodał lekko poirytowanym głosem.


    Szybko rzuciła na niego okiem, jakby miała samą siebie przekonać, że profesor, który umierał na jej oczach, wrócił do żywych. Mężczyzna wyglądał jak sprzed dwóch laty - te same kruczoczarne włosy, hebanowe oczy i haczykowaty nos.  Zdecydowanie brakowało przerażającej czarnej szaty. Zamiast niej ubrany był w szarą koszulę z podwiniętymi rękawami aż do łokci i zwykłymi czarnymi spodniami - wyglądał jak przeciętny mugol. Spojrzała na przedramię mężczyzny, ale po Mrocznym Znaku zostały prawie niewidoczne blizny.

    Oczywiście nie pasowała mu ta sytuacja. Nawet w najczarniejszych snach, nie spodziewał się, że spotka byłą uczennicę, a to w dodatku przyjaciółkę Harry'ego Pottera! Tego samego chłopaka, któremu oddał swoje wspomnienia. Poczuł zaplatający się w żołądku supeł. Jeśli chłopak skorzystał z Myśloodsiewnii, a na pewno to zrobił, to musiał się podzielić wspomnieniami z pozostałą dwójką. Przecież Potter nie byłby sobą, gdyby nie wypaplał wszystkiego swoim giermkom. Był pewny, że panna Granger, poznała jego tajemnice, a to nie bardzo mu się podobało.


    - Ale jak to możliwe, profesorze? - spojrzała na niego, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje.

    - Magia, panno Granger, magia.


    Hermiona nie mogła tego pojąć. Przecież widziała go, jak umierał we Wrzeszczącej Chacie. Była tam! Zmarszczyła nos, intensywnie analizując obecną sytuację. Musiała mieć do czynienia z duchem, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że człowiek, który powinien być martwy, stał nad nią, jakby gdyby nic się nie stało.


    - Co tu robisz? - zapytał, rozglądając się po księgarni. W osłupieniu była, kiedy zwrócił się do niej na ty. – Mógłbym przysiąc, że będziesz nauczała w Hogwarcie.

    - Ja... ja pracuje tutaj – odpowiedziała, unikając ostrego wzroku mężczyzny.

    - Od kiedy? - oh, a co to za różnica, pomyślała.

    - Od roku, jak się tu przeprowadziłam po ukończeniu szkoły.

    - Byłem tutaj tydzień temu, ale nie widziałem cię.

    - Pan profesor był tutaj? - powtórzyła powoli.

    - To takie dziwne? Ludzie kupują książki – rzucił, patrząc na nią z ukosa.

    - Oh no tak... - dodała, czując zakłopotanie.

    - Była jakaś... starsza kobieta.

    - To pani Morgan, właścicielka.

    - A ty gdzie byłaś? - skąd tyle pytań, pomyślała.

    - W Australii... - spuściła wzrok, udając, że szuka czegoś ważnego w papierach. Poczuła rosnącą gulę w gardle, a oczy napełniły się ponownie łzami. Zajęło jej chwilę, aby uspokoić rozbiegane emocje. Wzięła spokojny wdech. - Przed wojną wymazałam rodzicom pamięć, by uchronić ich przed Voldemortem, teraz... próbuje ich odnaleźć.



    Nie odpowiedział. Patrzył na nią z podziwem? Tak, to chyba dobre słowo. Nie sądził, że była Gryfonka będzie gotowa zrobić tak duży krok, aby ochronić swoją rodzinę. Ciężko było mu się przyznać samemu przed sobą, ale zaintrygowała go.


    - Dasz radę, Granger – przerwał nienaturalną ciszę. Wyciągnął kilka banknotów z portfela, położył je na blacie i chwycił za książkę.

    - Zobaczymy się jeszcze profesorze? - spojrzał na nią jakby spadła z choinki. Ona sama poczuła się nad wyraz głupio. Co jej przyszło do głowy, by zadać tak niemądre pytanie? Mężczyzna obrócił się, spoglądając ostatni raz na kobietę i wyszedł ze sklepu na zalaną słońcem ulice.




~*~

Dzień dooobry! ♥

Po długiej przerwie wracam do Was z nowym rozdziałem. Ta historia Sevmione jest nieco inna niż ta, opisana na Narkotyku. Mimo to mam nadzieję, że również spotka się z Waszym uznaniem!

Jak się podobał rozdział? Jak wrażenia? Jestem strasznie ciekawa Waszej opinii.

Gdyby ktoś zechciał być informowany jako pierwszy o najnowszym rozdziale - zostaw proszę taką informację z kontaktem do siebie w komentarzu. (z chęcią przyjmę maile, będzie to najszybszy sposób komunikacji)


Tęskniłam za Wami!

Całuje, Jazz ♥



4 komentarze:

  1. Dotarłam w końcu i tu! Tak, wiem, miałam tu zawitać dopiero w weekend, ale tak mnie nudzi trwający teraz wykład, że oto jestem ;D
    Bardzo podoba mi się umieszczenie akcji w czasy "po Hogwarcie", w końcu coś innego i nowego. Moja pierwsza myśl? Ha! W końcu na legalu XD Trochę to..."dziwne", Hermiona i odsunięcie się od świata magii? Praca w mugolskiej księgarni? Choć to jej akurat pasuje, ah ten mól książkowy :D
    Rozdział 1 - sama skończyłam: Merlinie…SNAPE! <3
    Rozdział 2 - dopiero tu mnie olśniło, że ano właśnie! Przecież on nie powinien żyć, co tu się dzieje XD
    Zdecydowanie za krótkie te rodziały! Ale jestem zaintrygowana, tak więc czekam na więcej :*
    Buziaki! Tośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedna, męczy się na wykładach jakiś nudnych, wykładowcy serca nie mają w ogóle 😟 Pamiętam swoje wykłady niektóre, a w dobie nauczania zdalnego, było ciężko po prostu 😁
      Jejku cieszę się, że Ci się podoba. Jest to coś innego niż Narkoyk i pewnie też "lżejszego", celowo początkowe rozdziały są tak krótkie. Chciałam ująć nieco inną historię Sevmionę, pokazać ją poza murami zamku i w trochę innym miejscu. Mam nadzieję, że dalszy rozwój akcji Ci się spodoba i również spotka się z Twoim uznaniem 🙈
      Dziękuje za wsparcie kochanie!

      Całuje,
      Twoja Jazz ♥

      Usuń
  2. Za krótko!!!

    Poza tym cudownie 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wiem, wiem, że króciutko, ale taki był zamiar tego rozdziału akurat 🙈
      A dziękuje bardzo, cieszę się, że Ci się podobało! 🤗

      Ściskam mocno,
      Jazz ♥

      Usuń

Każdy komentarz, uwaga czy spostrzeżenie znaczy dla mnie bardzo dużo i pobudza Pana Wenę do pracy, który czasem bywa bardzo leniwy :)